Przestroga dla Wszystkich!
Bądźcie czujni i nie wierzcie mapom!
Otóż wczoraj spotkała nas mała tragedia - przecięta rura gazowa!
Podczas wykopu na naszej działce operator koparki przy ostatnim zamachnięciu, że tak się wyrażę przeciął rurę z gazem.
Gdy się wygrzewałam na słonku dzwoni mój telefon i widzę, że to teść pomyślałam aha coś się wydażyło na budowie, tzn coś trzeba załatwić, czegość zabrakło itp. bo to sąsiednia działka. Ale gdy usłyszałam; "marta, przyjeżdzaj bo zwerwana rura z gazem" normalnie kolana mi się ugieły, byłam totalnie przerażona myśląc co się morze wydażyć. Nie zastanawiając się wsiadłam w auto, bo byłam u szwagierki która naszęście zaopiekwałam sie dziećmi i zjechałam, że tak się wyrażę z górki i jak zobaczyam przerażonych ludzi do okoła to strach mnie obleciał jeszce bardziej.
Ale we wszystkim trzeba było zachować zimną krew. I spokojnie opanować sytuację. W między czasie zadzwoniłam na pogotowanie gazowie; gdzie pan dyspozytor myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok w przeciągu 15 minut od zgłoszenia awarii wydzwniał do mnie aby wiedzieć się czy miejscowość przez b czy może p, albo czy druga literka to ł a nie l ... oh myślałam, że oszajeję- bo już zwątpiłam, że z moją wymową jest coś nie tak...
W powietrzu unisiła się nieprzyjemna woń gazu, normalnie nie mogłam podejść do centralnego miejsca zdarzenia bo brakowało mi tlenu do odyczania o oczu nie szło otowrzyć. Oczywiście wszelkie prace na zatrzymane, ekipa jeszcze walczyła na dachu. Drogi dojazdowe pozamykane aby zachować największąć ostrożność i zmniejszyć ryzyko pożaru. Pogotowanie gazowe pędem byli u nas wsumie ok. 35 minut od zgłoszenia a musieli dojechać aż 25 km. do momentu ich przyjazdu serce moje zamarło ale jak tylko usłyszałąm dzwięk syreny i zobaczyłam , że są tuż tuż zrobiłam się zaraz spokojna, gorzej było z mężem któy był w pracy i normalnie w pirwszym memencie nie wierzył i pomyślałm sobie, że go wkręcam ale szybko zorientował się, że nie do śmiechu...
Kączoąc pogotowie gazowe zatamowało wyciek gazu. Kolejno przyjechał mistrz aby sporządzić protokuł następnie pojawiła się ekipa która naprawia awarię. A dnia dzisiejszego wizyta w gazowni i rozmowa z kierownikiem o kosztach. Na nasze szczęście właściciel firmy nir robi problemów i koszty pójdą z jego ubezpieczenia. Ale koszta defakto jakie naliczą będą dopiero nam znane w czerwcu.
Ale co najważniejsze BRAK FOLI OSTRZEGAWCZEJ, błędne dane na mapie z liną gazu ah - niepodzianka totalna jak mi opowiadano to normalnie fachowcy uciekali w podskokach.... Przerażenie ogormne, stres, obawa - bezcene!!!! ;)
Szczęście w nieszczęściu, że nikomu nic się nie stało i szybko zatrzymali wyciek.
Dziś śladów po awarii brak. Wszysko zakopane głęboko w ziemi. Oby koniec takich niespodzianek i oby nikomu z Was coś się takiego nie przydażyło ;))) Pozdrawiam!!